O zawracaniu kontramary…
Pacholęciem będąc żem pirwszy raz owej śpiewki posłyszał, jakoż dorośli napitkami uweseleni, śpiewali:
„Wszystkie rybki śpią w jeziorze (stryj o głosie wyjątkowo tubalnem w tem mieśćcu zawodził jeszcze „ciulalla, ciulalla, la”)
Jedna rybka spać nie może…
A ty, stary, nie kręć gitary (ponowne wariacyje stryjowe wokół onegoż „ciulalla”)
Nie zawracaj kontramary…itd…”
O ileż gitary kręcenie nader szybko żem intuicyjnie rozszyfrował jako cosi między zawracaniem głowy, a „truciem d….”, to z zawracaniem kontramary problem żem miał nielichy… Najprościej przyszło mi uznać, żem co źle pojął, co nader możebnem się zdawału dla bełkotliwości ogólnej, ale jakom to posłyszał razu wtórego i następnych, nieszczęśna kontramara spokojności mi nie dawała. Za tą okazyją, indagując dorosłych, jeno już na trzeźwo, odkryłem rzecz dla człowieczka małego przerażającą, gorszą nawet od Baby Jagi, i wampirów, i tabliczki mnożenia… a taką mianowicie, że dorośli też wcale nie wiedzą wszytkiego!!!
Zbywany leda jakiemi półsłówkami, że „tak się dawniej mówiło”, szedłem przez życie co i rusz ową kontramarą walony między oczy, aż wreszcie miarka się przebrała i postanowiłżem sam wiedzy o tem poszukać. I cóż się pokazało?
Ano to, że czasu dawnego (o dziewiętnastem stoleciu w Galicyi prawim) kontramarą, a ściślej kontramarką zwano coś na kształt biletu powrotnego w teatrach. Jako kto w czas antraktu za interesem pilnem luboż dla przechadzki zażycia potrzebował z teatru wyjść, by się za powrotem onegoż nowego biletu opłacenia nie domagano, otrzymywał ową kontramarkę, za której okazaniem wpuścić go odźwiernemu oblig był absolutny.
Że jednak teatra ówcześne cależ inszej funkcyjej zażywały, niźli dzisiejsze, boć nie o sztukę tam wystawianą szło, a jeślić już, to najmniej o nią, jeno o życie towarzyskie w antraktach, a i nie tylko kwitnące, tedy w dobrem tonie byłoż na każdej się pokazać, osobliwie pannom:))… Dodać k’temu, że jedno przedstawienie często gęsto po dniach kilku z afisza schodziło, mieśćce następnemu czyniąc, nie jak dzisiejsze niektóre spektakle i po pięćset razy czasem wystawiane…
Brać studencka, co nigdy nadmiarem gotowizny nie grzeszyła( a już na pewno nie na teatrum po dwa, trzy razy w tygodniu), nader rychło wykoncypowała jak najmniejszem ekspensem kilkoro przynajmniej żakom owego raju uchylić… Kupiwszy składkowo biletu jednego, wchodził pirwszy, by się pokręcić, pannie swej lubej na oczy nawinąć, pogwarzyć jako się uda, zaczem zniknąć ukradkiem, oczywista nie przepominając najważniejszego: kontramarki zabrać. Na ową kontramarkę wchodził drugi i najpóźniej po akcie następnem, pola trzeciemu ustępował, tak że za szczęśnym spraw obrotem czasem i pięciu żaków spectaclum razem oglądnąwszy, luki we fabule sobie potem opowieściami wzajemnemi wypełniało…
Wezwanie o nie zawracaniu kontramary natomiast było nader częstym przejawem irytacyi najczystszej cerbera owemi kontramarkami zarządzającego, któremu na ten sam świstek się już bodaj który studencina cisnął:))… z nader grubsza na dzisiejsze szłoby przełożyć, żeby chłopięta pałki nie przeginały…:))
Jak to wiele można nauczyć się jeszcze. Choc zdawaloby sie, ze duzo człek juz wie. Nie znałam ani tego słowa, a już tym bardziej co za stwór to . Wacpanie Wachmistrzu donosze, że zmiane adresu poczyniłam. Jeśli wola taka to prosze o wizytę na http://papirusy.blog.onet.pl.Pozdrawiam serdecznie
Słowa widno temu żeś WMPani nie znała, żeś nadto skąpo w pijatykach uczestnicząc owej śpiewki nie poznała:)))) Za adresik dziękują, stawię się niechybnie:)) Kłaniam nisko:)
Co do pijatyk to rzecz jasna, nie lubię i wódeczki skąpo uzywam. A piosenkę znałam tylko z samego początku. Podzrawiam
Ano cóż…każdemu wpodle woli jego:))Posłusznie melduję (Ich melde gehorsan…Posluszne hlasim:)), żem już sznurki naprostował:) Kłaniam nisko:)
hehe pierwsze słyszałam o tym procederze :)) ciekawe zwyczaje panowały 🙂 i słówko też było mi nieznane 🙂 Pozdrawiam !/ kasienka-zakrecona
Ano…każdym czasom osobliwość właściwa, mniemam, że za lat sto luboż więcej insi nasi potomkowie nie będą się umieli nadziwić naszem obyczajom chociaby zdrapek:))) Kłaniam nisko:)
O proszę, to i mój kłopot rozwiązałeś, Wachmistrzu. Tez się kiedyś zastanawiałam nad tą kontramarą, a jakoś dziwnie do głowy mi nie przyszło, żeby sprawdzić, cóż to 🙂
Widno owa niewiedza nie dokuczała Ci nadto, Mościa Panno:)) Kłaniam nisko:)
No proszę, jakie tajemnice kryją się w starych pezyśpiewkach ;)dorcia
Starych, ale jarych:))))Kłaniam WaćPannie:)
Gdyby nie to, że pewnego pięknego dnia mój miły Wachmistrzu, głodny i spragniony stanąłeś w progu mojej skromnej wirtualnej kuchni, nigdy bym się nie dowiedziała prawdy o magicznej kontramarze. A była ona zmorą nie tylko Twojego dzieciństwa. Rożnica polega na tym, że Ty pytałeś, a ja wstydziłam się zapytać w obawie, że to jakieś bardzo nieprzyzwoite słowo 😉
Tedy onej zmory spędzenie za assumpt do chwały najwiętszej poczytywać sobie będę:))…co jednak przykro rzec, owe w kuchniej progów wkroczenie nie samem szczęściem się okazuje… za przyczyną ciasta „Napoleonem” zwanego pół dnia żem się ruszać nie mógł, takem się obżarł:))))) Kłaniam nisko
Nawet nie mów, że sam je upiekłeś 😉 Bo że sam zjadłeś, to jestem w stanie uwierzyć.
Pospołu my piekli, pospołu i jedli…:)))
Wachmistrzu Drogi, nawet nie wiesz jak mnie ta śpiewka z równowagi wyprowadza… A nad znaczeniem słów dobrze się pozastanawiać, ja szczególnie długo medytowałam nad etymologią „zamku”. Pozdrawiam i dygam mą sukienką:)
Iście trudno co równie durnego nawet między pijackiemi pieśniczkami upatrzeć:)))…ale po trzecim litrze to już nie robi takiego wrażenia:))) Kłaniam nisko:)
Witam , nie wiesz Acan czy gdzieś można dostać kontramaręw czas pacholęcej beztroski ? Oj miło byłoby powracać……Kłaniam .
Jeśli o to chcesz prosić, Mości Atramie, popróbuj na http://www.złotarybka... jeno nie wiem, czy pl:)))) Kłaniam nisko:))
Powiedziała , że jeszcze z Waszmości zamówieniami się nie uporała, ale w następnym stuleciu służy pomocą.:)
A to i prawda… prosiłżem już tak dawno, żem rzeczy przepomniał, że się zdażyło… Ot, widzisz, Asan, jakaż z niej niecnota nierychliwa… tedy może lepiej darować sobie i inszej drogi szukać? Kłaniam nisko:))
Bóg zapłać 🙂 Jak mnie to męczyło…!
Wielcem tedy rad, że się objaśnić mogło:) Powitać mi WaćPanią (WaćPannę? – daruj jeślim stanowi uchybił, przecie z miana samego wyznać niełacno) w moich skromnych progach, a jeszli powiastek część jaka insza w czem jeszcze i dopomóc może, luboż chocia uweselić chwilowo umysł troskami znękany, upraszam serdecznie…:)) Kłaniam nisko:)
nareszcie wiem! Dziękuję za wyjaśnienie …”kontramary”.Mam już 68 lat a do tej pory nie spotkałam nikogo kto mógłby mi wyjaśnić zwrot ‚Nie zawracaj kontramary”.Dziękuję bardzo.
Radość zatem podwójna, bo i mnie cieszy, że to komu się jeszcze zdało na co…:) Kłaniam nisko:)