Przeskocz do treści

O tem, że zawdy lepij sie namyślić przódzi…

17 marca 2009

   Siedzieli w karcmie Jasiek ze Staskiem, juz het przynapici ździebełko. Jaśkowi sie zdrzymło. Łeb mu poleciał do miski z krupami. Stasiek naraz sie podniós:

– Jasiek, kruca, zabijym cie! – ozdar sie.

  Jasiek społ. Ino mu kłobucek spod na coło…

– Jasiek! – dar sie Stasek – Na mój dusiu, zabijym cie!

  Jasiek sie nawet nie rusył. Społ. Stasek za stół łapiył:

– Jasiek !!! Jo nie śpasuje! Zabijym cie, weredo!

  Jasiek sie trosecke osotoł, łeb znad miski dźwignon. Kłobucek z coła na tył głowy przesunon i poźroł z litościom na Staska:

– Hej, zabijes mie. A z kim bees piył?

From → Miscalanea

11 Komentarzy
  1. ~Vulpian de Noulancourt permalink

    Rozumiem, że „wereda” nie pochodzi od „weredyka”, tylko od „wredoty” jakiejś?Pozdrawiam

    • Wachmistrz permalink

      Jakóz Wom tu rzec, Panocku? Ano powiem, że Wom tego lepij nie wiedzieć, ale jak jaka psiajucha by Wos weredą ozwać śmiała, o nic już nie pytejcie, ino bijcie prosto bez łeb!:) Kłaniam niziuśko:)

    • ~Cyprian Vaxo permalink

      Wereda wydaje się pochodzić od sąsiadów , gdy ktoś puka czy dobija się do Niemca – to słyszy pytanie: Wer ist da?, albo Wer da? Stąd mogli nasi ich nazywać wer(e)dami.A swoją ścieżką – weredyk to też niezła wereda, jako, że rąbiąc tę swoją część prawdy odczuwa całą satysfakcję.Ukłony

  2. ~Babka z Gdyni permalink

    Hah Wachmistrzu, to zupełnie, jak z moim sąsiadem:.Grzybków wielce oryginalnych w moim lesie nazbierałam, a dodam,że je jadam od zwsze, choć nazwę z francuska mają lekko porażającą.Kiedy ich mam w nadmiarze wymieniam grzybki na pierogi, których ani umiem, ani mi się chce lepić- z żoną sąsiada.Ona i pierogi robi wspaniałe i szybko.Sąsiad jednak przezornie moich grzybków nie jadał.Do czasu, kiedy cała rodzina kolejny raz zasiadła przy pizzy owym lejkowcem dętym ozdobionej (franc) trompette de la mort= trąbka śmierci).)Wreszcie się sasiadowi żal uczty zrobiło i zażądał też, ale zaznaczył;”jak ja umrę … to Cię zabiję”.Na szczęście żonie groził- nie mnie!!:;-)

    • Wachmistrz permalink

      To i tak lepiej, niźli obiecanki względem znajomka pewnego, co za wojny ostatniej na polu minowym ranionym będąc, z tegoż pola przez druha serdecznego był salwowanem… Ów, lękając się niechybnie i o żywot swój jak i ranionego, przecie nad wszystko się lękał, by ten mu nie pomarł, zaczem ku swoim nie dobrną… Między inszemi przyrzekł był naówczas: „Tylko mi tu nie umieraj! Jak umrzesz, to Cię zabije!”:)) Kłaniam nisko:)

      • ~Cypryjan Vaxo permalink

        Chyba godzi się tu przypomnieć fragment ze spisu dowcipów starogreckich, rozdział o mędrkach:Jakiś młodzieniec, którego ojciec wyjechał w dłuższą podróż, tak narozrabiał, że sąd miejski skazał go na śmierć. W ostatnim słowie prosił – tylko nic nie mówcie mojemu Ojcu jak wróci, bo by mnie zaraz za to zabił!

      • Wachmistrz permalink

        :)))))… Bóg Zapłać, Cypryanie:)!

  3. ~Xymena permalink

    Myśl mnie naszła: gdyby zabitym został, to by wcale o tym nie wiedział, zważywszy na znieczulenie we krwi., Ciekawe, czy tak lepiej? hm…

    • Wachmistrz permalink

      Cóż, pewnie i lepiej… Mnie w każdym razie ten wariant milszy…:) Kłaniam nisko:)

  4. ~Matheus permalink

    Filozofia po góralsku ks.Tischnera mi się przypomina. Aż się łezka w oku kręci:D ot prostota myśli góralskiej:D heheheTo aż muszę przypomnieć dowcip z taką brodą (wybacz Wachmistrzu) „Baca sądzony za zabójstwo:Prokurator – Baco czym zabiliście?Baca – gazetom panockuP – a co było w gazecie? B – a nie cytołem” ;D;D;D

    • Wachmistrz permalink

      Wybaczać nie ma czego; tegom akurat nie znał:)) Kłaniam nisko:)

Dodaj komentarz